W dniu 27 stycznia 2009 r. (wtorek), o godz. 18.30, w Auli Instytutu Botaniki PAN (ul. Lubicz 46), odbyło się kolejne zebranie naukowe Fides et Ratio. Referat wygłosiła dr hab. Halina Grzmil-Tylutki prof. UJ, na temat: Manipulacja w komunikacji językowej. Część naukowa została poprzedzona "świątecznym opłatkiem".
Manipulacja w komunikacji językowej
Manipulacja należy do działań niejawnych, perfidnych; trudno ją zatem obnażyć, zdemaskować, ukazać. Jest też terminem nieostrym: co dla jednych jest manipulacją, dla innych być nie musi. Nic dziwnego, że w powszechnym odczuciu oceniana jest negatywnie.
Możemy ją jednak podejrzewać, zwłaszcza w przestrzeni publicznej, tam, gdzie istnieje konflikt interesów, walka ideologiczna. Potrzebna jest jednak wówczas znajomość kontekstu.
Manipulacja należy do tego samego pola semantycznego co: indoktrynacja, agitacja, demagogia, przemoc, perswazja, retoryka, erystyka, promocja, reklama, propaganda, itp. Inwariantem tego pola jest pojęcie „wpływu na decyzje”.
Manipulacja nie jest terminem językoznawczym. Przynależy do psychologii i socjologii, do szeroko rozumianych technik wpływania na człowieka. Stosowana jest także w języku – tam jest szczególnie niebezpieczna, stanowiąc najbardziej subtelną, niedostrzegalną operację.
SŁOWO bowiem ma olbrzymią siłę. Zwracają na nią uwagę święte księgi, pisma natchnione. (Np. Biblia: prolog Ewangelii św. Jana: Na początku było Słowo, Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo, przez Nie wszystko się stało, co się stało….(J 1,1-2); Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami), a także związki frazeologiczne, powiedzenia, w których zamknięte są stereotypy myślowe (np. słowem można zranić, zabić / leczyć; słowo honoru/ daję słowo; mistrz słowa/ dar/ potęga słowa; święte/ złote/ wielkie słowa, itp.).
Nad fascynującą mocą słowa zastanawiali się filozofowie; najlepszym przykładem są przedstawiciele oksfordzkiej szkoły analitycznej, czyli pragmatycy (tylko dzięki słowu możemy prosić, przepraszać, żądać, sądzić, skazywać, nakazywać, itd.).
W potocznym użyciu, manipulacja bywa utożsamiana z perswazją i propagandą. Jednak jest to błędne myślenie.
Manipulacja jako pojęcie jest najmłodsza. Perswazja, najstarsza (o starożytnym, retorycznym rodowodzie), nie ma konotacji negatywnych. Jest przekonywaniem z użyciem argumentów, a dzięki jej kodyfikatorowi, Arystotelesowi, otrzymuje podstawy etyczne: zależnie od uczciwości / nieuczciwości użycia, perswazja przynosi pozytywne skutki lub szkodę. To może być pierwszym sygnałem dychotomii: perswazja – manipulacja.
Przez wieki zapomniana, „perswazja” odradza się w XX wieku. Wzrasta zapotrzebowanie na przekonywanie. Pojawiają się idee narażone, których trzeba bronić. Rodzą się nowe ideologie, które z kolei chcą zawładnąć umysłami ludzkimi, świadomością. Trwa walka pomiędzy różnymi wizjami świata. Wpisują się w nią dzisiejsze lobbingi, mesjanizm technologiczny, ruchy integrystyczne, itp.
Dzięki retoryce, słowo przestaje pełnić funkcję magiczną, a staje się środkiem debaty, dyskusji; ich upadek jest zagrożeniem dla demokracji. Perswazja poprzez swój etymon związana jest z zaufaniem, jej podstawą jest argumentacja, która jest zabiegiem uczciwym, gdyż można ją podważyć, odrzucić. Każda debata wymaga wstępnej, choćby minimalnej zgody co do zasad i przedmiotu rozmowy , czyli zaufania. W braku debaty, sztuka słowa ulega przemianie, zmienia się jego funkcja; pojawiają się nowe figury, hipokryzja, insynuacje, słowa puste, ogólne, wieloznaczne, litoty, eufemizmy, hiperbole, także przemilczanie, kalkulowanie….. nawet kłamstwo, donos, fałszywe świadectwo…
W końcu rodzi się manipulacja.
Propaganda jest późniejsza od perswazji, ale wcześniejsza od manipulacji. Termin ten znany od XVII wieku jako doktryna krzewienia wiary, początkowo neutralny, powoli wkracza w politykę i nabiera w niej pejoratywnego wydźwięku. Szerzy się tam, gdzie wyeliminowano pluralizm i możliwość wyboru: w systemie niedemokratycznym, totalitarnym.
Perswazja zaś i manipulacja mają zastosowanie w systemach demokratycznych, szanujących pluralizm poglądów. O ile jednak perswazja może mieć miejsce we współpracy, o tyle manipulacja stosowana jest we współzawodnictwie, w konkurencji – i to w sposób nieuczciwy.
Różnice widać w języku polskim bardzo wyraźnie dzięki jego fleksyjnej naturze:
- „perswadować komuś” oznacza traktowanie podmiotowe drugiego człowieka,
- „manipulować kimś” implikuje traktowanie przedmiotowe konkurenta.
Manipulacja traktuje człowieka instrumentalnie, przedmiotowo. Pozbawia go właściwej mu godności, w brutalny lub podstępny sposób wpływa na jego decyzje. Jest ukrytą, często bardzo finezyjną, wyszukaną formą zniewolenia. Czasem zauważamy ją zbyt późno. Najczęściej w ogóle nie zdajemy sobie z niej sprawy. Ukrywa w sposób nieuczciwy i wyrachowany prawdziwe intencje lub działa poza świadomością adresata. Jest gwałtem, działaniem przymuszającym, pozbawiającym odbiorcę wolności
W j. polskim – to nowe znaczenie pojawia się w tłumaczeniach prac autorów zachodnioeuropejskich i amerykańskich – w latach 70. W słownikach znacznie później (lata 90.) i oznacza: „nieuczciwe wpływanie na cudze poglądy; naginanie, przeinaczanie faktów w celu osiągnięcia własnych korzyści.”, albo: „tendencyjną interpretację faktów i danych w celu udowodnienia własnej tezy, zwykle nieprawdziwej”.
Manipulacja jest więc odstępstwem od normy; bo normą w komunikacji jest dążenie do porozumienia i koordynacji działań.
Trudno też ocenić manipulację, zwłaszcza jej siłę, z pozycji zewnętrznego arbitra. Potrzebna jest pełna wiedza o intencjach nadawcy, a także wiedza o odbiorcy, jego wartościach i postrzeganiu świata.
Manipulacja dotyczy przede wszystkim nie środków, lecz relacji między nadawcą i odbiorcą, jest strategią komunikacji. Ale ujawnia się na poziomie semiologicznym – w języku i w tekście.
Nadawca wysyła kłamliwy sygnał o słuszności komunikacji. Ukrywa złe zamiary. Następuje więc zakłócenie komunikacji, zwłaszcza w wymiarze poznawczym, informacyjnym.
Dlaczego język jest doskonałym środkiem manipulacji? Otóż język nie daje bezpośredniego dostępu do samych rzeczy. Daje ich obraz, czasem niedoskonały, tym samym otwiera drogę manipulacji. W odróżnieniu od języków specjalistycznych, język codzienny jest otwarty na wieloznaczność, także na niepewność, na podstęp, na kłamstwo, itp.
Wśród zabiegów językowych mających zastosowanie w manipulacji możemy wyróżnić takie, które uniemożliwiają negację, a więc dyskusję z treścią wypowiedzi; są tu:
-sformułowania zdań w modalności aletycznej (od gr. aléthè = prawda). Są to sformułowania o charakterze koniecznym, wyrażają prawdy oczywiste, informacje pewne, prawdy ponadczasowe. Są typowe dla języka naukowego. Nadawca nie jest konieczny, gdyż w ustach każdego są one oczywistością. Nadużywając tej modalności, autor sprawia wrażenie mówiącego prawdę.
Asercja może być powodem wieloznaczności struktur gramatycznych. Tymi samymi strukturami można wyrażać zarówno sądy subiektywne (bez ramy modalnej, typu: „jak sądzę”, „myślę, że”, „wierzę, że…”, „być może”,” prawdopodobnie”, „przypuszczam”, „wątpię”… - choć rama pomocna jest w określeniu modalności epistemicznej), jak i obiektywne. Dlatego sądy subiektywne mogą uchodzić za obiektywne, zwłaszcza u ludzi o naiwnym stosunku do słowa czytanego/ pisanego. Tak więc sam język umożliwia zacieranie granicy między wypowiedzią subiektywną i obiektywną. To może być wykorzystane w manipulacji.
To samo zjawisko można rozpatrywać - w aspekcie pragmatyki (gr. pragma = działanie), która rozwinęła się w Anglii w połowie XX wieku (oksfordzka szkoła analityczna): język służy nie tylko do opisywania świata, ale też do działania. Wśród aktów performatywnych są m.in. akty asertywne, wyrażające przekonania. Ich celem jest przekonanie odbiorcy o prawdziwości zdania, jako oddającego stan rzeczy w świecie. Przykładem może być zdanie w ustach polityka formacji rządzącej: „Kryzys nam nie grozi”, które brzmi jak: 2 x 2 = 4 i ma być przyjmowane do wiadomości na zasadzie aksjomatu.
Należą tu też presupozycje. Czyli to, co wypowiedziane nie wprost, na poziomie implicite, a czego nie da się zanegować. Są zawsze prawdziwe, ponieważ są poza wszelką weryfikacją. Poza tym zapadają w pamięć jako informacje niejawne, wyciągnięte ze zdania przez samego odbiorcę. Wsączają się w jego podświadomość.
Można jeszcze wymienić: wyrażenia apredykatywne (typowe dla haseł i sloganów), czyli równoważniki zdań, powszechne w reklamie. Sądy takie nie są ani prawdziwe, ani fałszywe; nie są zresztą sądami, gdyż niczego nie stwierdzają, o niczym nie orzekają. Także: wyrażenia metaforyczne, wyrazy nieostre znaczeniowo i wieloznaczne (bohater, zdrajcai, heroizm…).
Im słowo mniej ścisłe semantycznie, tym większy zawiera ładunek emocji i tym więcej w nim wartościowania. Słowa nieostre mogą zmieniać swe znaczenie w zależności od kontekstu użycia i ideologii, jak np.. demokracja, rewolucja, socjalizm, cnota, fanatyk…Innymi środkami są: wskaźniki oczywistości (wszyscy, wszystkie, każdy, wszelkie, szczególnie, bez wątpienia), pytania retoryczne, powoływanie się na autorytet, niesprawdzalne; poza tym podważanie autorytetu nie wchodzi w grę.
Manipulację ułatwiają też środki językowe zapewniające dobrą atmosferę odbioru (przechodzi ona na obiekt, na treść), łatwość odbioru i kształtujące u odbiorcy pożądany stosunek do nadawcy i przedmiotu. Ułatwiają zapamiętywanie. Blokują bezpośrednią, rozumową reakcję na przekaz. Funkcja poetycka skupia uwagę odbiorcy na formie tekstu, osłabia reakcje intelektualne odbiorcy, ogranicza jego krytycyzm. „Ładne mówienie” zastępuje argumentację. Mamy tu słowa pułapki nasycone aksjologią, niosące z sobą bagaż emocjonalny z określonych kontekstów (pomoc, agresja, przeszukanie, rewizja), eufemizmy, hiperbole. Obraz zniekształcają też przemilczenia.
Inny rodzaj środków wykorzystywanych przez manipulację stanowią strategie związane z tzw. przytaczaniem cudzej wypowiedzi. Biorąc pod uwagę fakt, że manipulator się ukrywa, nie odsłania swej maski manipulatora, należy wziąć pod uwagę te rodzaje przytaczania, w których w sposób szczególny nadawca. wymazuje swoją obecność.
Przede wszystkim manipulator dokonuje selekcji materiału; przedstawiając określone aspekty zdarzeń, ukierunkowuje interpretację.
Strategie te możemy podzielić na trzy grupy:
1.Maskowanie źródeł wypowiedzi i brak odniesień kontekstowych. Pozbawia wypowiedź autentyczności, wiarygodności; pojawia się więc pytanie o uczciwość przekazu. (jak wynika z naszych informacji; przyznaje nieoficjalnie osoba z otoczenia premiera; jak dowiedziała się gazeta; mówi osoba zbliżona do kierownictwa…).
2.Maskowanie intencji wypowiedzi poprzez jej rekontekstualizację. Odbywa się poprzez wyrywanie fragmentów wypowiedzi (wyimki; wysepki tekstowe) z ich pierwotnego kontekstu, z ich zamiaru autorskiego i wstawianie w nowy kontekst, w nową intencję autorską, w budowanie nowego sensu.
3.Maskowanie samej wypowiedzi poprzez jej narratywizację. Mamy z nią do czynienia, gdy przekształcamy zdarzenie, w którym padały wypowiedzi we własną opowieść, streszczając owe wypowiedzi przy pomocy dobranych czasowników, zwykle dodatkowo oceniających.
Do znanych strategii manipulacyjnych należy też zaliczyć dezinformację (wykorzystującą kłamstwo i podstęp). Jej rodzajem jest tzw. tworzenie faktów prasowych, czyli zmyślonych. Są już tak popularne, że zyskały nazwę „faktoidów”. Często nie chodzi nawet o same fakty, ale o to, by stanowiły przesłankę do dedukcji. Podobne podłoże ma dyskredytacja przeciwnika w drodze zniesławiania go, przyklejanie mu emocjonalnie nacechowanych „łatek”, również poprzez kreowanie faktoidów, przez kryptokalumnie, insynuacje, relata refero, itp. Do ulubionych środków manipulacji w prasie należy sprostowanie, które, paradoksalnie, służy utrwalaniu pomówień, nierzetelnych informacji. Podane z opóźnieniem, na dalekich stronach, małą czcionką, w towarzystwie niepoważnych gatunków, zostaje zepchnięte w niebyt. Podczas gdy plotka żyje już swoim życiem, stając się z faktu prasowego – faktem społeczno-psychologicznym. Do manipulacji należą public relations; specjaliści tworzą nam wizerunek polityka, człowieka publicznego jak wizerunek marki. Wszystko jest dziś towarem; klasyczna zasada demagogii została doprowadzona do perfekcji: nie należy pokazywać przedmiotu, jakim jest, lecz jakim inni chcą go widzieć.
Czy media nami manipulują?
Mogą sobie na to pozwolić, gdyż ich wiarygodność zapewnia im instytucja medialna. A jak to robią?
1.dokonując selekcji materiału, informacji. Redukując informację metonimicznie (ujawniając tylko część wydarzenia), pod kątem sensacyjności,
2.wyrywając zdarzenia z naturalnego kontekstu, deformując je,
3.streszczając informację do „pigułki”, co jest zawsze zabiegiem subiektywnym.
Mają na to nasze przyzwolenie; lubimy, gdy się nam serwuje wybór informacji, w formie łatwej i przyjemnej. Wyręczanie w wysiłku długiej i żmudnej lektury jednak kosztuje. Przy okazji otrzymujemy narzucony punkt widzenia. Punkt widzenia zależy często nie tylko od redakcji, ale też reklamodawców, wydawców, sponsorów, sondażowni, itp.
Media stały się ofiarą własnego systemu przekazu. Zamiast wymiany między mediami a obywatelem, wymiana ta dokonuje się między nadawcami medialnymi a aktorami maszyny ekonomicznej, w celu własnej promocji.
Media tworzą więc iluzję rzeczywistości. Czytelnik, jak widz teatru, jest zakładnikiem społecznego procesu katharsis.
Media mają wybór: albo działać w logice handlu (spektaklu, czyli zysku), albo w logice demokracji obywatelskiej, bez spektaklu, ale za to z ryzykiem marginalizacji przez konkurencję, która wybrała logikę spektaklu.
Wiele spośród wymienionych środków językowych służy manipulacji. Trzeba jasno powiedzieć, że często są to także środki normalnej komunikacji językowej. Dopiero w rękach manipulatora stają się niebezpieczną bronią zniewalania.
Jak się bronić przed manipulacją?
Przez analogię do „wolności słowa”, należy promować ideę „wolności odbioru”. Uczyć w szkołach retoryki, sztuki argumentacji, technik przekonywania. Domagać się od mediów przestrzegania norm etycznych.